Wraz z nadejściem nowego roku, wielu z nas decyduje się na postępowanie zgodnie z ustanowionymi przez siebie postanowieniami noworocznymi. Dlatego proponujemy, by do swojej listy – nawet jeśli dotychczas takowej nie mieliśmy – dopisać podpunkt pod tytułem „życzliwość na drogach i… dbanie o bezpieczeństwo”.
Niemal każdy kierowca ma swoje za uszami. Jedni nie zapinają pasów, a jeszcze inni nie stosują się do ograniczeń prędkości, sygnalizacji świetlnych, znaków drogowych, wymuszają pierwszeństwo, jeżdżą pod prąd, czy co gorsza – pod wpływem niedozwolonych substancji. Niestety, na większość spośród wymienionych zachowań mamy znikomy wpływ jako osoby trzecie. Zresztą, i tak prawie każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak należy poprawnie postępować.
Przy czym warto zaznaczyć, że z prowadzeniem samochodu jest trochę jak z polityką – każda osoba indywidualnie podchodzi do tego zagadnienia i na swój własny sposób definiuje to, co jest dobre, złe, co powinno się zmienić i na które wykroczenia można patrzeć z przymrużeniem oka.
Zmiana podejścia?
To, jakimi jesteśmy kierowcami, w pewnym stopniu odzwierciedla jakimi jesteśmy ludźmi. Nie brakuje wśród nas kompletnych ignorantów, myślących wyłącznie o sobie, a także osób świadomych i życzliwych. Jednak nie ma co się porównywać z innymi, co najwyżej z samym sobą – tak, by każdego kolejnego dnia stawać się lepszą wersją siebie.
Po pierwsze, starajmy się postępować w taki sposób, w jaki chcemy, by inni wobec nas postępowali. Ta uniwersalna zasada pozwoli nam na należyte traktowanie pozostałych uczestników ruchu drogowego.
Po drugie – zawsze warto starać się spojrzeć na pewne sytuacje z boku, z innej perspektywy. Nawet jeśli będziemy jedną ze stron drogowego konfliktu, postarajmy się rozwiązać spór w kulturalny i wyrafinowany sposób, trzymając nerwy na wodzy i pamiętając, że złość i „plucie jadem” będzie negatywnie nakręcać drugą osobę. Nie bójmy zadać sobie pytania „co jeśli nie mam racji?” i skonfrontujmy przekonanie o własnej znajomości przepisów ruchu drogowego z kodeksem.
Nieodzownym elementem codzienności są różnorodne sytuacje życiowe. Niektóre z nich sprzyjają w nawiązywaniu więzi, inne wręcz przeciwnie – powodują przedwczesne tzw. „palenie mostów”. Hipotetycznie, te same dwie osoby, które w pewnych okolicznościach stały się najlepszymi przyjaciółmi, w skrajnie pesymistycznej sytuacji drogowej mogłyby skakać sobie do gardeł. Dlatego pamiętajmy, że ta druga osoba siedząca za kierownicą to też zwykły człowiek, który z nieznanych nam powodów (a jak wiemy, życie potrafi być skomplikowane) niekoniecznie w tej konkretnej sytuacji postąpił zgodnie z wartościami życiowymi, którymi się przeważnie kieruje. Wszyscy popełniamy błędy, to naturalne. Dlatego warto być wyrozumiałym i potrafić wybaczać.
Dźwięk klaksonu
Jeśli macie w zwyczaju przeklinanie innych kierowców zawsze wtedy, gdy zatrąbią na Was, warto zmienić ten zły nawyk. Niestety wielu z nas wręcz toksyczne reaguje na dźwięk klaksonu. Ba, są i tacy, którzy dzięki sygnałowi dźwiękowemu uniknęli kolizji drogowej z własnej winy (i wszystkich związanych z tym nieprzyjemności), a mimo to, są skorzy w odwecie do „zdyscyplinowania” drugiego kierowcy przy użyciu pięści. To kompletny absurd – w takiej sytuacji należałoby z politowaniem przeprosić, mrugając awaryjnymi. To często działa kojąco na innych – niczym balsam na chwilowy skok ciśnienia.
Bądźmy świadomi
Kampanie społeczne, często uderzające w sedno problemów związanych z ruchem drogowym, najczęściej są nieskuteczne. Powodem jest tzw. mechanizm wyparcia. Nawet jeśli widzimy mrożące krew w żyłach konsekwencje znanego nam z autopsji postępowania, nie jesteśmy w stanie zaakceptować faktu, że ewentualne nieszczęście może przytrafić się akurat nam. Niestety za liczbami wypadków drogowych stoją historie pojedynczych osób i ich rodzin. Dlatego tak istotne jest odpowiedzialne i świadome postępowanie. Jeżdżąc brawurowo ryzykujemy nie tylko własnym zdrowiem i życiem, ale także pozostałych, niczemu winnych, uczestników ruchu drogowego.
Świadomy kierowca to taki, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje dookoła niego. Adaptuje się na bieżąco do sytuacji i najlepiej jak postępuje właśnie w taki sposób, jakiego oczekuje od innych. W dodatku zna i stosuje się do przepisów ruchu drogowego. Jednak pomimo coraz bardziej wymagających egzaminów na prawo jazdy, wciąż sporo osób jest niedouczonych.
Mniej znane przepisy ruchu drogowego
Ludzie nie wiedzą, że w przypadku trzypasmowej drogi jednokierunkowej pierwszeństwo podczas manewru zmiany pasa ruchu na środkowy, przez kierujących zajmujących skrajne pasy, ma ten, jadący z prawej strony. Niezależnie od tego, kto pierwszy włączy kierunkowskaz, czy kto jest bardziej z przodu.
Z kolei na dwupasmowym rondzie (nieturbinowym), w sytuacji, gdy dwaj kierowcy kierują się do tego samego zjazdu, powinno się pamiętać, że kierowca z prawej może zająć dowolny pas ruchu. Nie wspominając o konieczności opuszczenia ronda z prawego pasa (choć formalnie nie da się zjechać całkowicie pomijając ten pas ruchu).
Za niewłaściwe ustawienie się do skrętu również można dostać mandat. I bardzo dobrze (poza tym, że rzadko egzekwuje się popełnienie tego wykroczenia) – zdrowy rozsądek przy skręcie w lewo sugeruje ustawienie się maksymalnie blisko lewej krawędzi, co w wielu przypadkach pozwala upłynnić ruch poprzez umożliwienie pozostałym kierowcom wykonanie manewru skrętu w prawo.
Sporo osób nie potrafi rozpoznać sygnalizacji bezkolizyjnej. Zazwyczaj na skrzyżowaniach z ich wykorzystaniem zielone światło świeci się krócej. Za to kierujący mogą bez obaw wykonać skręt w lewo – na ich drodze nie powinny znaleźć się żadne samochody, ani piesi (chyba, że ktoś naruszy przepisy ruchu drogowego). W efekcie ruch może zostać upłynniony. Jeśli w sygnalizatorze jest strzałka wyłącznie do skrętu w lewo, wtedy nie wolno nam zawracać.
Kontrowersje budzi również sytuacja w przypadku skrzyżowania kolizyjnego – pamiętajmy, że pierwszeństwo mają kierowcy zawracający na zielonym przed tymi, którzy chcą wjechać w tę samą ulicę mając jedynie zieloną strzałkę…
Zdradliwe sytuacje
Są także i takie sytuacje, w przypadku których łatwo się „naciąć”. Na przykład, gdy podczas prawoskrętu patrzymy się w lewo i tocząc się uderzamy w tył poprzedzającego auta lub co gorsza – wyjdziemy z założenia, że kierowca przed nami na pewno się już włączył do ruchu (bo miał sporo miejsca i czasu) i z impetem ruszymy. Warto również uważać na sygnalizatory – czasem są one „na przestrzał”, np. na większych rondach ze zjazdami na wielopasmowe drogi. Można zasugerować się nie najbliższym sygnalizatorem, tylko tym dalszym, przez co może dojść do bardzo groźnego uderzenia bocznego.
Niemal wszyscy kierowcy w przypadku długiego zatoru na przeciwnym pasie nie zwalniają przed pasami dla pieszych, mimo że w każdym momencie zza auta na ich pas ruchu może wkroczyć pieszy. No i oczywiście typowo, nie można zapomnieć o sytuacji z jednokierunkową, wielopasmową drogą i tzw. „zebrą”. Bardzo wielu kierowców w takich sytuacjach omija pojazdy zatrzymane w celu ustąpienia pieszym.
Wyczulonym należy być także włączając się z podporządkowanej drogi na główną. Wtedy, poza spojrzeniem w lewo, należy upewnić się, czy z prawej strony jakiś pojazd nie jedzie po naszym (jeszcze niedoszłym) pasie ruchu, wykonując manewr wyprzedzania.
Podczas zmiany pasa ruchu należy trzymać odpowiedni dystans względem poprzedzającego auta – w innym przypadku możemy ograniczyć sobie widoczność na tyle, że dopiero po zjechaniu na sąsiedni pas dotrze do nas, że jest na nim zator… Wtedy może być już za późno.
Jakie są grzechy kierowców?
Kierowcy zastawiają pasy przed zwężeniem, przyspieszają będąc wyprzedzanymi (skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne), wystrzegają się jazdy na skrajnym prawym pasie ruchu (włączając się do ruchu od razu wędrują na lewy lub środkowy), wymuszają pierwszeństwo, nie patrzą w lusterka, nie zatrzymują się przed „zieloną strzałką”, przejeżdżają na czerwonym świetle, wjeżdżają na skrzyżowanie mimo niemożności opuszczenia go. Wszystkie wykroczenia z powyższych zdecydowanie są oznaką ignorancji drogowej.
Niektórzy kierowcy, mający dobre intencje, również stwarzają zagrożenie. Coraz więcej kierujących jadąc na autostradzie prawym pasem ruchu, widząc pojazdy na pasie rozpędowym, od razu zjeżdża na lewy pas, chcąc ułatwić innym włączenie się do ruchu. Problem w tym, że nie baczą oni na to, czy zajeżdżają drogę szybciej jadącym samochodom. Ponadto wielokrotnie pasy rozpędowe są na tyle długie, że takie manewry nie są w ogóle jakkolwiek konieczne.
Spośród irytujących zachowań można wymienić m.in. celowe przyspieszanie w sytuacji, gdy kierowca na sąsiednim pasie zawczasu włączył kierunkowskaz, a my zostawiliśmy przed sobą dużą lukę…
Widmo konsekwencji
Za największe przewinienia czekają nas surowe kary. Utrata prawa jazdy, czy zakaz prowadzenia samochodu, nałożony na dłuższy okres czasu, to wciąż nic w porównaniu do doprowadzenia do poważnego wypadku drogowego, w którym ucierpiały niewinne osoby. Dochodzi do tego wszystkiego aspekt finansowy – doprowadzając do kolizji bez posiadania uprawnień, czy pod wpływem alkoholu, możemy spodziewać się regresu ubezpieczeniowego. Straty niekiedy mogą iść nawet w miliony złotych. Mało rozsądne jest także prowadzenie auta bez obowiązkowego ubezpieczenia, z podobnego zresztą względu.
Stan techniczny samochodu
Niewątpliwie bardzo istotny dla bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego jest stan techniczny samochodu. Sprawny technicznie pojazd oznacza m.in. krótszą drogę hamowania, większą stabilność przy wyższych prędkościach, a także podczas wykonywania nagłych manewrów, przy jednocześnie zminimalizowanym ryzyku wystąpienia usterki w najmniej spodziewanym momencie.
Jednak nie każdego stać na ciągłe naprawy, czy utrzymanie auta w należytej kondycji. Wielokrotnie powodem są nieuczciwe warsztaty, używające tanich zamienników, naciągające na zbędną wymianę elementów, a także mechanicy nieudolni w szukaniu przyczyn usterki. Z kolei autoryzowane serwisy są drogie – nawet proste czynności serwisowe mogą w ich przypadku kosztować krocie. Dlatego też wszystkich posiadaczy samochodów z Warszawy, szukających pewnego warsztatu samochodowego, zapraszamy do zapoznania się z naszą ofertą.
Polska na tle Europy
Mimo relatywnie wysokiego współczynnika odnotowanych wypadków w ruchu drogowym, wielu Polaków ma lepsze zdanie o rodakach, niż o zagranicznych kierowcach. Niekiedy można odnieść wrażenie, że szczególnie mieszkańcy cieplejszych krajów mają przesadnie „luźne” podejście do przepisów ruchu drogowego. Najzwyczajniej w świecie są aroganccy, nie szanują innych i mają gdzieś przepisy ruchu drogowego. U nas z kolei typowo „burackie” zachowania są zazwyczaj jednostkowe. Rzadko kiedy zdarza się większe nagromadzenie głupoty i skrajnej arogancji na kilometr drogi.
A Wy jakie macie doświadczenia, co byście jeszcze dopisali do naszej listy? Zachęcamy do dzielenia się uwagami w komentarzach.